Kamienice niczyje
Zwykle staram się pokazać Wam co pięknego znalazłam we wrocławskich ceglanych staruszkach. Skupiam się na sztukateriach, imponujących bramach, koronkowych schodach. Zasłona milczenia miłosiernie skrywa upiorne akty wandalizmu, samowolkę w wymianie stolarki okiennej i ułańską fantazję w zakresie zagospodarowywania wspólnej przestrzeni klatek schodowych. Podczas mojego “kamienicowania” nieczęsto mam okazję, by zajrzeć do mieszkań i przekonać się, ile warstw współczesności nałożyło się na dostojne ściany. Z moich obserwacji wynika jednak, że niektóre mieszkania zdają się nic sobie nie robić z upływających dekad i zmian stylów wystroju wnętrz. Czy to z zamiłowania, czy z zaniedbania, czy z przyzwyczajenia – w wielu lokalach mieszkańcy pozostawiają oryginalne elementy. A te porastają kurzem i kolejnymi warstwami farb. Albo… znikają.
fot. Agnieszka M. |
S z t u k a t e r i e n a w y n o s
fot. Agnieszka M. |
Jak wiele oryginalnych elementów ginie z kamienicznych mieszkań? Co uległo zniszczeniu ze starości i zaniedbania, a co zostało z rozmysłem spieniężone lub usunięte, bo nie pasowało do kwadratowej sofy z Ikea? Strach pomyśleć. Gwoździem do trumny dla wielu pięknych mieszkań jest to, że są “niczyje”, czyli miasta. Koszta remontu takich cudowności to skarbonka bez dna, a osoby zamieszkujące w lokalach komunalnych zwykle nie należą do majętnych i same niejednokrotnie potrzebują pomocy, a co dopiero mówić o inwestowaniu w mieszkanie, które de facto do nich nie należy.
fot. Agnieszka M. |
Kilka lat temu moja znajoma rozglądała się za lokum dla swojej rodzinki. To, co zastała w niektórych mieszkaniach wyzwalało chęć przeprowadzenia remontu z kategorii “ogniem i mieczem!” – zdezynfekować i wpuścić buldożery. Tylko wprawne i wyczulone oko dostrzeże, że gdzieś na suficie majaczą resztki sztukaterii, dostojne drzwi zasługują na drugą młodość, a podłoga, gdyby tak ujrzała światło dzienne… Pytanie: kto ma na to czas i pieniądze, by w tym chlewie szukać pereł? W ten sposób kolejne mieszkania tracą swój wyjątkowy klimat.
S z u k a j c i e, a . . .
fot. Grzegorz B. |
Wiem, że to, co pokazałam na zdjęciach od Agnieszki, to nie jest jakiś kamieniczny standard, ale zwyczajnie szkoda mi tych mieszkań, które “miały pecha”. Nie chcę jednak kończyć notki tak pesymistycznym akcentem. Wertując otrzymane od Was e-maile sięgnęłam do archiwum, w którym znalazłam m.in. list od pana Grzegorza, mieszkańca mojej ulubionej kamienicy przy Krasińskiego, który podzielił się ze mną kilkoma zdjęciami z remontu mieszkania – w tym fotką swojego niezwykłego “odkrycia” pod kilometrami farby na podłodze. Serce roście… 😉
Jestem ciekawa, czy ktoś z Was porwał się na taką stajnię Augiasza i doprowadził ją do stanu używalności, a przy tym zdołał zachować kilka smaczków rodem z Breslau? Piszcie w komentarzach lub na maila, wszelkie wspomnienia mile widziane :).
Ja jestem w trakcie, może stan wyjściowy był ciut lepszy niż na Twoich zdjęciach, ale też kupa roboty 🙂
Może znajdziesz chwilkę na podesłanie kilku fotek – tak "poglądowo"? Wiele osób nie zdaje sobie sprawy na co się porywa wybierając takie mieszkanie. Mimo całego mojego zachwytu nad kamienicami, chciałabym móc pokazać ten problem na blogu.
Życzę dużo cierpliwości i powodzenia :).
Zgrywam właśnie foty z telefonu:) wyślę zaraz Ci na maila. Mój remont jest generalny – zarówno pod kątem budowlanym, czyli zacząłem od dostania się do gołych cegieł oraz belek stropowych, oraz restauratorskim, czyli restauruje stare drzwi, deski podłogowe i klamki. Kupa roboty, ale będzie super 🙂
Czekam niecierpliwie. 🙂
wysłane 🙂
Żeby spotkać tak stare kamienice, trzeba mieć trochę szczęścia (albo pecha, zależy od nastawienia). Gdyby wszystko było odnawiane regularnie, mielibyśmy do czynienia z prawdziwym zabytkiem, a nie ruiną.