Mieszkanie Grzegorza

Przy okazji ostatniego wpisu o “kamienicach niczyich” (swoją drogą, fajna nazwa – może jakiś skwerek czy plac tak we Wrocławiu nazwiemy? Plac Strzelecki wydaje się tu bardzo dobrym kandydatem do zmiany nazwy…) napisało do mnie kilka osób, by opowiedzieć o swoich prywatnych bataliach. Walka o doprowadzenie do stanu używalności mieszkań pokrytych nie tyle patyną czasu, co wręcz dosłownie… osadami wieków to ponoć pasmo niespodzianek. Czasami tak zaskakujących, że nawet kwestia pieniędzy schodzi na dalszy plan.

O p o w i e ś ć  o  m e t a m o r f o z i e
O ponad stu metrach kwadratowych desek, trzech kilogramach gwoździ, klamkach, które macał sam rektor i o 5 fenigach ze swastyką… i o wielu, wielu innych atrakcjach opowiedział mi pewien szczęśliwy posiadacz mieszkania w kamienicy. Był na tyle uprzejmy, że zgodził się ze mną spotkać i porozmawiać o tym, jak to się stało, że “adoptował” takie bezpańskie, kamieniczne mieszkanie. Na potrzeby tego wpisu udostępnił też kilkadziesiąt zdjęć z remontu (wszystkie fotografie ilustrujące dzisiejszy wpis oraz zdjęcia w galerii na Flickr są jego autorstwa).

Zatem, w imieniu Grzegorza, zapraszam.

Nikt z jego najbliższej rodziny nie mieszka w kamienicach. Wydaje mi się, że to warte podkreślenia: jego zamiłowanie do wrocławskich czynszówek nie zostało odziedziczone w genach. Ba, jego rodzice nie byli zachwyceni – delikatnie mówiąc – kiedy oznajmił im, że postanowił kupić ponad stuletnie mieszkanie. Jednak mój rozmówca miał już wszystko przemyślane, sprawdzone i wykalkulowane. Zanim zdecydował się na zakup tego konkretnego mieszkania, miał konkretny zarys tego, czego szuka i listę punktów “do sprawdzenia”. Wśród kwestii najistotniejszych znalazł się oczywiście ogólny stan budynku, dach, piwnice, sąsiedztwo i odległość od centrum. Co do mieszkania – Grzegorz chciał, by było duże i miał zachowane jak najwięcej oryginalnych elementów. Nie musiało być wyremontowane – wolał wszystko urządzić po swojemu, o czym zadecydowały względy i estetyczne, i finansowe (kamieniczne mieszkania po liftingu osiągają niebotyczne ceny, a jeśli dodać do tego koszt ponownego dekorowania zgodnie z własnymi upodobaniami – wychodzi bajońska suma).

No i takie się właśnie trafiło. Gdzieś w Śródmieściu.

R e k t o r s k i e  k l a m k i
To mieszkanie miało dużo szczęścia Po pierwsze: poprzedni właściciele nie mieli ani zapędów dekoratorskich, ani też niszczycielskich. Ściany i sufity pokrywała hojna warstwa białych farb. Po drugie: zachowały się sztukaterie, stolarka drzwiowa i okienna, podłogi. Po trzecie: nowy właściciel wie co z tym wszystkim zrobić :).

Wprawdzie przyznał mi się, że początkowo nie myślał o tak gruntownym remoncie. Okazało się jednak, że podłoga w pokoju nad nieogrzewanym holem wymaga reanimacji. Jeśli ściągać deski w jednym pokoju – to można i we wszystkich. Przy okazji można dokonać wiekopomnych odkryć (3 kg gwoździ, skrawki niemieckich gazet i 5 fenigów – no kto by nie chciał znaleźć? ;)). A jak już się ściągnie tych sto metrów kwadratowych desek, to… głupio by było nie zrobić dokładnie w s z y s t k i e g o, nie? No wzruszyłam się, szczerze, wzruszyłam się na widok tych klamek przed & po.

A, taka ciekawostka, ponoć tymi właśnie klamkami otwierał okna pewien rektor, do którego to mieszkanie należało za czasów Breslau. Przedmioty codziennego użytku to całkiem magiczna sprawa…

P l a n y
Po zakończeniu prac remontowych Grzesiek planuje oddać mieszkanie w ręce dekoratorki wnętrz, zaznacza jednak, że sofy z Ikea to tam nie planuje. Mówcie co chcecie, może ze mnie beton, ale odetchnęłam z ulgą.

Na deser info. Mój rozmówca zadeklarował, że chętnie podzieli się wiedzą praktyczną zdobytą podczas remontu. Chcielibyście taki mini poradnik o tym co i jak po kolei? Jak wybrać mieszkanie w kamienicy, jak je remontować, na co zwrócić uwagę, jak wybrać odpowiednich specjalistów? Dajcie znać w komentarzach. A teraz już zapraszam do galerii zdjęć z przebiegu tej niezwykłej metamorfozy.

Ewelina Kodzis

Filologia, dziennikarstwo, grafika i blogowanie. Oprócz tego Wrocław, muzyka, jesień i koty. Później dopiero cała reszta.

24 komentarze do “Mieszkanie Grzegorza

  • 13 lipca 2015 o 9:57 PM
    Permalink

    Po cichu liczę, że Grzesiek będzie o nas pamiętał po zakończeniu remontu i podeśle kilka fotek… 😉

    Odpowiedz
  • 13 lipca 2015 o 10:30 PM
    Permalink

    Zazdroszczę i chęci (faceta, co to Mu się chce) i możliwości. Stare mieszkanie w kamienicy to jak mały dworek obrośnięty malwami – klimaty, że żyć się chce. Trzymam kciuki za wytrwałość i efekt końcowy (z Ikei niech będą tylko ręczniki;-))

    Odpowiedz
  • 14 lipca 2015 o 12:52 AM
    Permalink

    Jak ja lubię Twój styl pisania! Pisz częściej.

    Odpowiedz
  • 14 lipca 2015 o 9:08 AM
    Permalink

    Sam remontowałem stare mieszkanie więc wiem ile pracy właściciel tego apartamentu musi w niego włożyć. Ciekawią mnie szczegóły (może P. Grzegorz to przeczyta), jak i czym właściciel usuwał farbę ze stolarki, jak czyścił sztukaterie, w jaki sposób doprowadził klamki do takiego stanu? Z góry dziękuję za odpowiedź. PS Prosimy o więcej zdjęć !

    Odpowiedz
  • 14 lipca 2015 o 9:08 AM
    Permalink

    I ja miałam szczęście wychowywać się w takich cudnym mieszkaniu. Mieszkałam przy Podwalu 20 i było to istne cudo…niestety dzisiaj stoi tam niebieski moloch .

    Odpowiedz
  • 14 lipca 2015 o 9:20 AM
    Permalink

    A można prosić o podesłanie jakiegoś zdjęcia? Nie mogę nic znaleźć w internecie, a bardzo jestem ciekawa… :(.

    Odpowiedz
  • 14 lipca 2015 o 9:21 AM
    Permalink

    Również podziwiam zapał, systematyczność i zorganizowanie bohatera tej notki. Oby więcej takich ludzi!

    Odpowiedz
  • 14 lipca 2015 o 8:53 PM
    Permalink

    Na bloga zerkam już od dłuższego czasu, ten wpis zdecydowanie popchnął mnie do ujawnienia się 🙂 Bardzo się cieszę, że ten blog powstał i wciąż funkcjonuje. Sama mieszkam w PRL-owskim bloku, którego szczerze nie lubię. Kamienice natomiast ubóstwiam, nawet, jeśli nie zawsze można tam mieszkać w dogodnych warunkach. Historia tego mieszkania jest bardzo interesująca. Czekam na ciąg dalszy i po cichu liczę na porady od Pana Grzegorza- kto wie, może za kilka lat sama dojrzeję do zamieszkania w kamienicy? 🙂
    Pozdrawiam

    Odpowiedz
  • 14 lipca 2015 o 9:11 PM
    Permalink

    A zatem: witam wśród nieanonimowych kamienicofilów ;)!
    Przykład Grześka zdecydowanie potwierdza, że chcieć to móc. Do tego zapał, z jakim o tym wszystkim opowiada… Niesamowite. Dlatego bardzo bym chciała, żeby udało się jeszcze coś o tym remoncie napisać. Może ta historia faktycznie skłoni kogoś do realizacji swojego marzenia o mieszkaniu w kamienicy? Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Odpowiedz
  • 15 lipca 2015 o 11:28 AM
    Permalink

    Ja wychowałam się w kamienicy (prywatnej też w PRL-u) w Krakowie, a to nieco inna bajka,
    wrocławskie są na ogól zniszczone, nie ukrywajmy, że przy współudziale mieszkańców, zwłaszcza w niektórych rejonach; w kilku bywałam i – nie chciałabym w nich, mimo zachwytu nad 'substancją', zamieszkać.
    Nawet w tych pięknie odnowionych – z różnych powodów, głownie lokalizacji, ale tez prozaicznych, jak np. wysokości do pokonywania, czy powierzchnie do sprzatania;)
    Ale popatrzeć, jak stare odzyskuje swą urodę – bardzo chętnie:)

    Odpowiedz
  • 20 października 2015 o 1:03 AM
    Permalink

    Trzeba przyznać, że mieszkanie ma duszę! Rewelacyjne!

    Odpowiedz
  • 2 maja 2016 o 10:13 AM
    Permalink

    Cześć, czy będzie dalszy ciąg? Czy Pan Grzegorz skończył remont? I jak poradził sobie ze sztukaterią? W lutym kupiłam mieszkanie w kamienicy i obecnie jestem w trakcie remontu… teraz walczę właśnie ze sztukarią

    Odpowiedz
  • 7 września 2016 o 8:36 AM
    Permalink

    Cześć! jestem pod wrażeniem tego, że podjęliście się takiego wyzwania! jak się udał remont, czy już jest skończony? trzymam za Was kciuki i mam nadzieję, że dobrze Wam się mieszka w ślicznym mieszkanku!

    Odpowiedz
  • 7 września 2016 o 8:42 AM
    Permalink

    Remontu podjął się Grzesiek, jak sam tytuł notki wskazuje – mieszkanie należy do niego i nie umniejszajmy jego chwale 😉 To zapał i upór jednego człowieka wyprowadził to mieszkanie z mroków ku słońcu 😉

    Odpowiedz
  • 15 grudnia 2016 o 10:02 AM
    Permalink

    Pani Julio,
    jak tam sztukaterie ;)? U Pana Grzegorza już remont zakończony, zapraszam na najnowszą notkę.

    Odpowiedz
  • 15 grudnia 2016 o 11:06 AM
    Permalink

    Obejrzałam relację po… Rewelacja! Chociaż przyznam, że pierwsze przerzucanie zdjęć odbyłam na wstrzymany oddechu. I uf, nie ma się do czego przyczepić negatywnie. Pozytywnie przyczepię się do wielu elementów: odzyskane podłogi, przywrócone drzwi w kolorze drewna, minimalizm kolorów i połączenie stylów (szafeczka industrial mnie ostatecznie rozbroiła). Brawo! Dla Właścicieli i dla Felietonistki

    Odpowiedz
  • 22 lutego 2017 o 11:01 AM
    Permalink

    Panie Grzegorzu, poratuje Pan namiarem na kaloryfery? 🙂

    Odpowiedz
  • 1 grudnia 2017 o 1:06 PM
    Permalink

    Przepiękne! Brawa za odwagę i opór za właściciela – historia jak z filmu. 🙂

    Odpowiedz
  • 30 maja 2020 o 9:42 PM
    Permalink

    Gratuluje Panie Grzegorzu wytrwałości w pracy. Sam przechodziłem przez podobny remont i wiem ile to kosztuje i nie mówię tu o pieniądzach. Wysiłek oraz nerwy nie do policzenia 🙂

    Odpowiedz
  • 30 maja 2020 o 9:46 PM
    Permalink

    Remont godny mistrza. Powodzenia. Czy jest szansa zobaczenia efektu nawet bez mebli?

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.