ul. Kurzy Targ 4
Ulica: Kurzy Targ, dawniej: Hünermarkt (do końca XVIII w.), następnie Hintermarkt – niewielka uliczka prowadząca od Rynku do ul. Szewskiej.
ul. Kurzy Targ 4 |
ul. Kurzy Targ – od lewej: w 1887 roku i ok. 1903 roku. Zdjęcia pochodzą z albumu Macieja Łagiewskiego “Wrocław wczoraj – Breslau gestern” |
Aptekarska siedziba miała szczęście, że nie znalazła się po “niewłaściwej stronie ulicy”. To, jak w tej chwili prezentuje się budynek, to już miks stuleci. Akademia Medyczna przywróciła kamieniczkę do czasów świetności sprzed wojny, zatem obok średniowiecznych elementów budynek czaruje dodatkami z późniejszych stuleci. Oczywiście najbardziej charakterystyczny jest herb, od którego budynek zyskał nazwę Kamienicy Pod Złotym Orłem.
ul. Kurzy Targ 4 |
W cieniu XVIII-wiecznego złotego mutanta 😉 pozostającego w bliskich stosunkach z Habsburgami znajdziemy inne smaczki. Fasada to przede wszystkim dzieło renesansowych budowniczych (kamienica była przebudowywana w 1554 roku). Jednak jeśli przyjrzeć się uważnie, można zauważyć ślady głębokiego średniowiecza. I to dosłownie głębokiego. Widzicie ten niewielki świetlik, tuż pod wywietrznikiem? Niegdyś było to pełnoprawne okno.
ul. Kurzy Targ 4 – parter |
ul. Kurzy Targ 4 – pozostałości okna |
Dzięki temu, że wewnątrz budynku znajduje się obecnie Dom Śląskiego Aptekarza, odwiedzający mają niepowtarzalną okazję zobaczyć kamienicę taką, jaka była przez wieki. Nie trzeba się zastanawiać, wymyślać, dociekać – wszystko podane na tacy. I dobrze. Nigdy nie widziałam znakomitej większości z przedmiotów, jakie się tam znalazły, więc moje wyobrażenia apteki bez obejrzenia ekspozycji byłyby dość ubogie.
Główna apteczna sala do której wchodzi się bezpośrednio z Kurzego Targu wygląda bardzo typowo – typowo w znaczeniu “Tak sobie wyobrażałam starą aptekę!”. Przepiękny sufit konkuruje o uwagę z niesamowitościami ukrytymi w szklanych pojemniczkach ustawionych na półkach. Te wszystkie mini szufladki, fiolki, wagi i inne fantastyczne przyrządy o których pewnie studenci farmacji mogliby coś więcej opowiedzieć… ale nie trzeba. Po co odzierać je z tego… niemal alchemicznego czaru?
ul. Kurzy Targ 4 |
Właśnie, jak już o alchemii… Alchemik najwyraźniej zagnieździł się w piwnicy. Muzeum przygotowało tę salkę pod kątem najmłodszych zwiedzających – jest więc trochę strasznie, bardzo niesamowicie, odrobinę magicznie. Z półki uśmiecha się do nas czaszka, a wszystko spowite pajęczynami i wątłym światłem ze wspomnianego już świetlika.
Mam nadzieję, że grupa docelowa sąsiedniej wystawy ma wyższą średnią wieku, bo to tam spędziłam najwięcej czasu… Drodzy Państwo, steampunk jak się patrzy! Że to wszystko naprawdę stało w aptekach! Nie będę wszystkiego zdradzać – zachęcam do uważnego oglądania zdjęć.
ul. Kurzy Targ 4 |
Na wyższe kondygnacje można się dostać solidną klatką schodową, albo windą – budynek został przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Są jeszcze cudne, ażurowe schody z przełomu wieków, ale one sięgają jedynie pierwszego piętra. I są dość wątłe. I choć to pewnie tylko wrażenie, to polecam obejrzeć je z należną im czcią, a następnie wybrać coś pewniejszego ;).
Na piętrach, zwłaszcza pierwszym, gdzie znajdował się gabinet aptekarza, panuje nieprzyzwoity przepych. Oczywiście jest też “aptecznie”: ciężkie, drewniane regały, tajemnicze fiolki, zabytkowe opakowania leków itp. Jednak dzisiejsze wyobrażenie aptekarza, czy nawet właściciela apteki zdecydowanie nie przystaje do tego, kim aptekarz był kiedyś. Sufity mnie oczarowały, a na widok złoceń na kolumnach zaniemówiłam. Zresztą, sami zobaczcie.
ul. Kurzy Targ 4 – gabinet aptekarza |
Pośród ochów i achów niemal przeoczyłam pewien bardzo ciekawy gadżet. W podłodze gabinetu jest… dziura! Obecnie przeszklona, ale jednak: dziura ta ma “zabytkowy rodowód” ;)! Po co komu dziura w gabinecie…? Z pewnością o tym i o innych ciekawostkach z życia codziennego aptekarza opowiedzą Wam pracownicy Muzeum Farmacji. Koniecznie wybierzcie się na wycieczkę, to niepowtarzalna możliwość obejrzenia świetnie odremontowanej kamienicy i poznania jej historii właśnie od tej najurokliwszej, najbarwniejszej strony – życia jej mieszkańców.
Dzisiejsza galeria jest obowiązkowa. Nie żartuję.
Pokaz slajdów tutaj.
A tu galeria dla klikaczy-tradycjonalistów.
szkoda ze piekne kamienice sa tak zaniedbane : (
Dzień dobry, bardzo ciekawy blog. Muzeum Farmacji odwiedziłem, nie jest źle, chociaż ja dla mnie jest tam zbyt wiele nowoczesności, no ale widocznie nie dało się inaczej… Pozdrawiam.
Galeria zaliczona ;), w muzeum obok domu mam wyposażenie apteki całkiem pokaźne i leciwe, z zakonserwowanym krokodylem ;), ale wnętrze kamienicy nie do podrobienia, zwłaszcza niesamowite schody – majstersztyk 😉