ul. Piastowska 25

Dzielnica: Śródmieście
Osiedle: Plac Grunwaldzki 

Ulica: Piastowska, dawniej: Piasten Strasse, Memelland Strasse

  
To było jak pierwsza randka po rozwodzie… ;). Przyznaję, że po utracie setek zdjęć z dysku, jakoś nie miałam serca się zabrać za kamienicowanie połączone z foceniem. A już do szewskiej pasji doprowadzały mnie komentarze w stylu: “Oj tam, zrobisz nowe zdjęcia!”, “Przecież da się je powtórzyć, kamienice jeszcze stoją?” itp. (Tak przy okazji: drodzy Życzliwie Radzący I W Biedzie Pocieszający – to, że jeszcze żyjecie, zawdzięczacie mojemu wrodzonemu opanowaniu. I lenistwu. :])
Na Piastowską wybrałam się więc z aparatem i… z mieszanymi uczuciami. Ale kto był, ten wie – tej ulicy nie da się nie kochać. Po kilku minutach już wysilałam mój sokoli wzrok (“Tam, tam, obok tego obłupanego i nad tym brudnym… jakie to cudne!”) i zapełniałam kartę w aparacie setkami “absolutnie wyjątkowych” detali. 
Kamienica nr 25 (jedna z wielu kamienic autorstwa Ernsta Haenflera we Wrocławiu) wyróżnia się dość niezwykłą ozdobą. Może nie tyle nawet niezwykłą tematycznie, co gabarytowo. Pokaźny anioł siedzi na samym jej szczycie. Anioł ów coś trzyma – dwie tarcze, na jednej jest młot a na drugiej… nie mam pojęcia. Na forum SkyScraperCity jeden z użytkowników pisze, że to symbole cechów murarskich, co wydaje się całkiem logiczne i prawdopodobne. Przyznam jednak, że bardziej zaintrygował mnie sam anioł posiadający… atrybuty typowo kobiece. Dwa atrybuty! A ja zawsze myślałam, że anioły są czymś w stylu hermafrodytów… ;). Anioł od pewnego czasu “udekorowany” jest siatką, przeciwgołębną i przeciwrozpadową zapewne. Dzięki niej wygląda bardziej na związanego z pszczelarstwem niż z murarzami. Groteska. 
ul. Piastowska 25
Oprócz anioła, na fasadzie dzieje się trochę – warto zerknąć. Kamienica jest raczej symetryczna (“raczej”, bo czas ją trochę odsymetrycznił, pozbawiając paru detali). Brama wejściowa i wjazdowa – całkiem ładnie zachowane – po prawej stronie. Na progu dumnie widnieje data wybudowania kamienicy, 1903. 

Prawdziwy efekt łał czekał w środku. Seceeeesjaaaa! Hol jest duży, przestronny, a wylot bramy wjazdowej został zamurowany, w związku z czym, można bez obaw godzinami stać na środku przejazdu i “paczeć” na stiuki. Napotkany mieszkaniec kamienicy totalnie mnie, moją olśnioną minę i moje leżenie na podłodze (“Bo tak lepiej na zdjęciu sufit wyjdzie!”) zignorował, więc podejrzewam, że nie jestem pierwszą ani ostatnią osobą, która zakochała się w tym miejscu.
ul. Piastowska 25
Hol i klatka schodowa są czyste, rozpasanego wandalizmu też nie zauważyłam. Ewentualne uszkodzenia ścian są spowodowane przeprowadzaniem przeróżnych instalacji, kabli itp. Jak na kamienicę, która nie wygląda na rozpieszczaną remontami jest zadziwiająco miło. Od podwórza własnym sumptem mieszkańcy zrobili kwietniki. Poważnie: kwiaty tam mają! Ktoś może się przyczepić, że jest działkowo/domowo, ale… ludzie, ja już takie podwórza widziałam, że to jawi mi się po prostu sielankowo. I cieszy fakt, że ktoś o to ewidentnie dba. Tym mocniej ubawiło mnie odkrycie “piekielnej wycieraczki” na jednym z pięter (pozdrawiam lokatorów :D!)… Anioł, ogródek i ta wycieraczka. Zaślubiny nieba i piekła, William Blake, ani chybi! 

ul. Piastowska 25
Kamienica z takim pszczelarsko-murarskim aniołem i z takimi kochanymi lokatorami chyba zasługuje na remont…? Płakać mi się chce, że za parę lat w siatce na szczycie kamienicy zostanie aniołopodobna kupa gruzu… 
Kto ciekaw detali – nie może ominąć galerii.  


Ewelina Kodzis

Filologia, dziennikarstwo, grafika i blogowanie. Oprócz tego Wrocław, muzyka, jesień i koty. Później dopiero cała reszta.

13 komentarzy do “ul. Piastowska 25

  • 26 maja 2012 o 7:30 PM
    Permalink

    To była moja pierwsza kamienica we Wrocławiu, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie i zwiększyła na stałe kąt mojego widzenia.

    Bardzo podoba mi się Twoje skojarzenie z Pana Blake'a, a tej wycieraczce można zazdrościć odnalezienia swojego idealnego miejsca we wszechświecie.

    Odpowiedz
  • 26 maja 2012 o 9:07 PM
    Permalink

    Aż żałuję, że nie miałam szansy, by wiedzieć o tym wcześniej: "(…) pierwsza kamienica we Wrocławiu, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie i zwiększyła na stałe kąt mojego widzenia" — ująłeś to tak cudnie, że moje filologiczne serce omdlało z zachwytu :P.

    Choć nie sądziłam, że kiedykolwiek będę zazdrościć wycieraczce, to powiem, że coś w tym jest…

    Odpowiedz
  • 27 maja 2012 o 1:00 PM
    Permalink

    Super, że wróciłaś do prowadzenia bloga z "nowymi" kamienicami. Powrót w wielki stylu. Stiuki robią olbrzymie wrażenie. Czekam na kolejne wpisy z niecierpliwością i ciekawością.
    Powodzenia i dużo wytrwałości.

    Odpowiedz
  • 20 lipca 2012 o 5:32 PM
    Permalink

    Właściciel piekielnej wycieraczki pozdrawia autorkę ;]

    Odpowiedz
  • 20 lipca 2012 o 5:36 PM
    Permalink

    😀 Tego, że właściciel piekielnej wycieraczki trafi na mojego bloga, to się nie spodziewałam, poważnie! ;)))

    Odpowiedz
  • 20 lipca 2012 o 6:28 PM
    Permalink

    :] ja się nie spodziewałem, że będę mógł podziwiać jej zdjęcia na łamach bloga ;]

    Odpowiedz
  • 22 lutego 2013 o 8:36 PM
    Permalink

    Spędziłam we Wrocławiu 6 lat.Kamienicę mijałam 1 x w tygodniu,wracając z przystanku tramwajowego z wypchanym domowymi przysmakami plecakiem.Zawsze zatrzymywałam sie koło kamienicy z "moim' aniołem.Do dzisiaj,ilekroć przyjeżdzam do Wrocławia,najpierw biegnę na Piastowską do anioła.Mam nadzieję,że posiedzi tam jeszcze całe wieki.Pozdrawiam autorkę.M.

    Odpowiedz
  • 4 marca 2013 o 3:28 AM
    Permalink

    Również mam nadzieję, że anioł z Piastowskiej zostanie tam jeszcze dłuuugo, długo, to niesamowicie charakterystyczny element ulicy.
    Pozdrawiam również 🙂

    Odpowiedz
  • 2 września 2013 o 12:16 AM
    Permalink

    Miejmy nadzieje, że w końcu zrobią aniołka nim całkowicie spadnie nam na głowy 🙂 pozdrowienia od mieszkanki kamienicy 🙂

    Odpowiedz
  • 2 września 2013 o 2:01 AM
    Permalink

    Trzymam kciuki. Za anioła – by kłopotów nie przysporzył i za naszych włodarzy, by udało im się znaleźć pieniądze na remont tych wszystkich cudów.

    Pozdrawiam również :)!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.