ul. Gliniana 58

Dzielnica: Krzyki 
Osiedle: Huby
Ulica: Gliniana, dawniej: 
Lehmgruben Strasse.
 
 
Numer 58 nie był nigdy remontowany. Od jednej z lokatorek dowiedziałam się, że wymieniono jedynie dach (dzięki czemu strych nie popadł w zapomnienie, a mieszkańcy zyskali przestronną suszarnię) i bramę wejściową (która swą nowością kole w oczy okoliczna chuliganerię). Na stronie osiedla Huby znalazłam informację, że remontowane były także balkony. Jeśli faktycznie były, to przez tych 6 lat zdążyły się zakamuflować. 
Kamienica powstała około 1906 roku – ponoć taka informacja była widoczna na progu przed bramą. Teraz napisu już nie ma, a kamienica dostojnie się sypie. Od strony wejścia nie jest tragicznie, ale podwórze straszy całkiem przekonująco.  
 
Po przeciwnej stronie ulicy stoi już ładnie wyremontowana kamieniczka, a w obliczu odchamiania, khm, tzn. rewitalizacji 😉 ul. Hubskiej, może i Glinianą się ktoś zainteresuje?

 

 

   

 

 

Ewelina Kodzis

Filologia, dziennikarstwo, grafika i blogowanie. Oprócz tego Wrocław, muzyka, jesień i koty. Później dopiero cała reszta.

3 komentarze do “ul. Gliniana 58

  • 12 lipca 2011 o 2:17 PM
    Permalink

    Na http://wroclaw.hydral.com.pl/31499,foto.html widać, że poprzednio balkony miały kamienne (?) balustrady, teraz są metalowe. Nabrały przez to lekkości, ale odsłoniły za to mieszczański bajzel 🙂 Fasada nietknięta od ponad 100 lat, a na pewno od oblężenia Festung Breslau, bo widać ślady po kulach. Z jednej strony ma to jakiś metafizyczny wymiar, ta ciągłość poprzez czas i dwa różne, bardzo odrębne kulturowo państwa. Z drugiej strony generalny remont jest konieczny, bo inaczej za parę lat zostaną tylko zdjęcia.

    Vanity, czy byłaś obok w kamienicy nr 60? Klatka schodowa została prawie w całości pomalowana przez jednego z mieszkańców. Efekt dość dyskusyjny 🙂 Ale może lepsze to, niż łuszcząca się farba olejna?

    Odpowiedz
  • 12 lipca 2011 o 5:41 PM
    Permalink

    Faktycznie, jak mogłam zapomnieć – były inne balustrady, racja! Dziękuję za spostrzeżenie.

    Nr 60? Byłam, byłam – szczerze mówiąc, zęby mnie rozbolały na widok tego dzieła. Jeśli mieszkańcom to odpowiada, to proszę, ale ja bym wolała łuszczącą się farbę;). Zwłaszcza, że klatka schodowa nie jest własnością prywatną owego mieszkańca – to część wspólna. Niech sobie w swoim domu te freski tworzy… ;]

    Odpowiedz
  • 7 września 2016 o 1:24 PM
    Permalink

    Hahahaa, kojarzę te malunki z bramy nr 60. Faktycznie, kontrowersyjne 😀 Też cenię zapał w ludziach, ale czasami efekty są porażające.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.